Dzisiaj chciałabym przedstawić Państwu peron, który powinien dostać statuetkę złotego stolca za całokształt - Panie, Panowie - oto Rumia!
Wedle opisów wszelkich Pana Głuszka jest on osobą, która zarządza i administruje trasą kolejową Gdańsk Główny - Rumia, jednak jak sądzę jego moce kilka metrów przed granicą z Rumią zanikają. Miasto jak można się dowiedzieć z najnowszego numeru Expressu Wejherowskiego również nie chciało wykupić udziałów w SKM, a na wykup dworca od PKP i remont - miasta nie stać. Zatem cóż ma zrobić peron w Rumi? Bo i co on zrobić może? Stoi to to i śmierdzi.
W związku z tym, że jeszcze nie jest tak ciepło aby odór wydostający się z wszelkich zakamarków tego peronu mógł zabić specjalnie dla Was uwieczniłam tę perełkę Pomorza.
Dla lepszego wyobrażenia sobie miejsca akcji tego horroru, zwanym peronem w Rumi, przybliżę Wam najpierw ogólniki. Po prawej mamy widok na zejście do tunelu wraz z wiatą oraz tył automatu w którym można zakupić bilety SKM. Jest to widok od strony Wejherowa. Przyznam, że mimo wszystko w przypadku tego peronu jest to jeden z jego "lepszych" profili... Poniżej, natomiast, część środkowa. Tutaj znajdują się dwie z trzech ławek, które można napotkać na tym peronie. Są one, w porównaniu z resztą, nawet dość czyste - jak widać wypolerowane od pasażerskich zadków. Zaraz za ławką widać ociekający rdzą murek ale o nim za chwilę. Na kolejnym zdjęciu widać drugie zejście do tunelu i w oddali coś co chyba już dawno temu powinno się zrównać z powierzchnią ziemi...
Zbliżmy się do wrót piekieł, oto i one:
Jak widać na powyższym przykładzie - piękne stiuki z elementami vintage, rura prowadząca do rynny prawdopodobnie służąca jako worek treningowy lub po prostu "dostała z główki".. Jednak ten widok to zaledwie liźnięcie delicji, które można znależć wewnątrz!
Wewnątrz bowiem, ale moment - trochę historii. W zamierzchłych czasach znajdowała się tu poczekalnia pod dachem: były ławki, szyby w oknach, drzwi a na końcu wielkie okno w którym mieścił się kiosk. Opowiadając o tym czuję się jak wiekowy starzec, więc wróćmy do teraźniejszości. Dzisiaj znajduje się tu dziki szalet miejski. Jak widać w każdym rogu kałuża, która na pewno nie jest spowodowana deszczem, zwłaszcza, że zapach utwierdza w tym by dalej się nie zapuszczać bo jeszcze można by w c o ś wdepnąć..
Poniżej prezentuję widok na ściany boczne tego przybytku oraz ujęcia z zewnątrz, które mogłam wykonać dzięki dzielnym ludziom, którzy swego czasu wybili okna pozostawiając jedynie ramy. Być może byli to ludzie korzystający z tego szaletu, którzy zamiast zainstalować system spłukujący wodę postanowili szalet trochę.. przewietrzyć.
Jeśli w kimś powyższe obrazy wywołały zawał lub wymioty proszony jest
o nie oglądanie dalszej części posta.
Zamierzam teraz zaprezentować Wam lożę VIPów Nr 1
Po lewej widzimy fotografię ukazującą jedną ze ścian loży VIPów. Jest to loża z klimatyzacją jak widać oraz z elewacją pokrytą, w każdym calu, sztuką najwyższych lotów. Loża ta posiada również vintage'owy żyrandol gustownie okratowany oraz tajemnicze przejście do neverlandu.
Na poniższych fotografiach widać ścianę sąsiadującą, z wmurowanymi w nią zabytkowymi drzwiami oraz prawdopodobnie mini sejfem na wszelkie skarby, które można odnaleźć na peronie w Rumi.
Loża VIPów nr 1 ma, jak można się po zdjęciach domyslić, wbudowany podziemny szalet, niestety coś chyba przecieka i to niezgodnie z grawitacją.
Dajmy naszym zmysłom i wyobraźni trochę odetchnąć i spójrzmy w niebo - po drodze dostrzeżemy zadaszenie znajdujące się nad schodami do tunelu. Jest oczywiście stare i zardzewiałe.
Jednak co najbardziej rozczula - jest to zwykła blacha jakiej używa się w budach na starodawnych targowiskach albo którymi obija się działkowe domki lub z których bezdomni budują sobie szałasy. Jakkolwiek tam jest jest to sprytne i słuszne zastosowanie tak w przypadku miejsca użyteczności publicznej jest to najwyższej rangi żenada.
Kolejnym zardzewiałym elementem - tym razem poniżej zadaszenia jest murek, który okala schody. Niezbyt spostrzegawczy czytelnicy mogliby pomyśleć, ze wierzchnia warstwa owego murku jest pomalowana na rudo. Niestety - nie jest. Dodatkowo można zauważyć na niższych partiach murku, iż rdzawe zacieki tworzą przepiękną kompozycję, prawie, że dosłowną ścianę płaczu.
Po krótkiej relaksującej przerwie możemy powrócić do opisów pełnych grozy.
Od pewnego czasu ciekawiło mnie wyłamane i otwarte okno do czegoś co zostało szczelnie zabarykadowane lata temu. Z jednej strony zamurowane drzwi, z drugiej zakratowane i zamalowane okna, można by pomyśleć, że czyjaś pustelnia "na wieki" - jednak nie.
Pomieszczenie, które znajduje się wewnątrz jest bardzo malutkie. Posiadało małą lampkę, po której została tylko żarówka na kablu oraz - co ciekawe znajdują się tam dwie ławki, podczas gdy na peronie mamy ich tylko trzy.
Prawdopodobnie przez jakiś czas znajodowała się tam niezła melina - czyli loża dla VIPów nr 2 - dlatego też zamurowano drzwi (nikt jednak wcześniej nie pokwapił się do zrobienia tam porządku, bo i po co? Skoro zarządcy peronów potrafią zamiast umyć pomalować zakurzone i rdzawe elementy farbą olejną..)
Do omówienia pozostała mi standardowo nawierzchnia peronu, która standardowo jest w opłakanym stanie - w tym przypadku mamy nawet kilkumetrowej szerokości wyrwy w asfalcie, które zreperowano płytą chodnikową. Zamiast opisywać - posłużę się zdjęciami:
Na elewacje tego dziwnego budynku znajdującego się na peronie składają się: odpadające tynki, sprejowe bazgroły, triliony warstw łuszczącej się farby oraz pozrywane plakaty.
Te piękne ściany należałoby podzielić na kwadraty 30x30 cm oprawić w złote barokowe ramy i wystawić w galerii osobliwości. Zwłaszcza, że wszystko to jest pięknie okraszone wydobywającym się spod spodu wyblakłym pastelowym świńskim różem.
Zejście do tunelu jest tak samo kuszące jak wszelkie inne elementy architektoniczne na omawianym peronie.
Zejście, które składa się z podwójnych schodów - oczywiście bez podjazdów dla wózków - jest piękną zapowiedzią tego jak wygląda sam tunel (to już do szczegółowego obejrzenia podczas prywatnych wycieczek).
Dodatkowo podczas takowej wycieczki można zwiedzić jeszcze sam budynek dworca, który dla równowagi pomalowano w odcieniach pastelowego błękitu. Rozumiem, że różowy budynek na peronie 2 to dziewczynka a błękitny na peronie 1 to chłopczyk?
Na pożegnanie z peronem w Rumi - zapraszam do zapoznania się z lożą dla VIPów nr 3. VIPów, którzy zawsze, z resztą, zajmują ławkę numer trzy.
Jak widać na załączonym obrazku - loża dla VIPół nr 3 jest bardzo często oblegana przez samotnych jeźdźców bądź pary papużek nierozłączek. Wszystkie VIPy chętnie korzystają z loży nr 3 z kilku powodów. Znajduje się ona na uboczu. Posiada ona ławkę. Nie śmierdzi tu, gdyż loża ta znajduje się na świeżym powietrzu. W pobliżu znajduje się śmietnik. Zatem w ciszy i spokoju można rozkoszować się napojami procentowymi bądź pociągnąć bucha red&white'ów...
Na tym zakończmy dzisiejszą przygodę z foto- i relacją z peronu w Rumi. Miejmy nadzieję, że pewnego pięknego dnia uderzy w ten przybytek meteoryt.